Gucio ma 21 miesięcy i od momentu kiedy tylko mógł niezbornie mazać czymkolwiek
po kartce (czyli mniej więcej od momentu kiedy zaczął siedzieć samodzielnie), zachęcam go
do malowania, rysowania, a od niedawna klejenia.
Wszystkim mamom polecam farby i flamastry nietoksyczne, zmywające się wodą i
całkowicie bezpieczne dla dzieci.
Początkowo lekko zaniepokojona, bałam się, że dzieciak umaże ściany, czy kanapę
i nie bardzo wierzyłam w tą łatwość usuwania skutków zabawy, ale po pierwszym razie okazało
się, że faktycznie wystarczy przetrzeć ściereczką.
Nic tak jednak Gucia nie cieszy jak możliwość dobrania się do maminych skarbów :)
Wszak to owoc zakazany! Przeważnie łypie tylko oczyma wodząc za tymi cudami i szukając sposobności, aby mama odwróciła wzrok, a wtedy... hyc! cap! pierwsze lepsze i w nogi ;)
Z powyższego zatem łatwo wywnioskować, że jeśli Gucio nie śpi to mama
szans najmniejszych na scprapowanie nie ma. Nawet jeśli miałby w tym uczestniczyć,
gdyż pilnować go trzeba nieustannie, aby pokusy nie wzięły góry
i szkód nijakich nie poczynił, ku zgryzocie matki swej.
Od czasu do czasu lituję się jednak nad moim synkiem i pozwalam mu wyżyć się artystycznie, przy użyciu moich cennych farb, mgiełek, dabberów, tuszy czy gessa. Wybieram wtedy tylko kilka mediów, gdyż zbyt duża ich ilość mogłaby wyzwolić w Guciu niepohamowany szał radości z serii tych "nie wiem co pierwsze chwytać w rączki, więc spróbuję wszystko naraz", a wtedy jest mi trudniej kontrolować sytuację.
Poniżej Gucio pokazuje krok po kroku jak wykonać efektowny obrazek i kartkę walentynkową.
Gesso to podstawa ;)
Kilka pryśnięć mgiełką. Czy widzicie ten wysiłek?
Następnie stemplujemy napis, należy się upewnić, czy to właściwa literka.
Nie należy zapomnieć o datowniku, wszak to najlepsza z pieczątek. Nie tracąc czasu, jednocześnie szukamy wzrokiem kolejnych mediów i nie zastanawiając się wiele łapiemy za dabber.
Mamo nie bój się, otwórz czarne gesso ;)
Po całej zabawie rączki wyglądają tak:
Nowy bodziak (mamy wina, bo nie chciało się założyć starej szmaty ochronnej)
jest w tragicznym stanie. Dla nieświadomych- czarne gesso się nie spiera ;)
Ulubiony datownik ;)
Gotowy obrazek, proszę zwrócić uwagę na zagęszczenie czarnych kryształków w dolnej części,
a także na niby od niechcenia stemplowane podpisy. Oczywiście mama podawała literki :)
No i gotowa kartka, mama pomogła zrobić tło, a przy okazji wypróbowała maskę.
Jednak ta fantastyczna kompozycja kwiatowa, wokół kartki i obrazka to tylko i wyłącznie
inwencja dziecięcia na nietypowe tło dla fotografowanych wytworów.
Radość dziecka bezcenna.
Za każdym razem, gdy zaczynam wyciągać farby i informuję synka, że będzie mógł się nimi
pobawić, biega jak szalony wokół stolika i co rusz dotyka czegoś paluszkiem, jakby "na smaka".
Serdecznie polecam wszystkim mamom. Czas zleci jak z bicza trzasnął, my mamy pamiątki,
dumnie eksponowane na lodówkach ;)